POZWOLIĆ SIĘ ZASKOCZYĆ
Powołanie jest dla mnie tajemnicą i darem, który z pomocą innych osób mogłam zobaczyć i odkryć. To Bóg powołuje, a ja każdego dnia staram się Mu odpowiadać. To On prowadził mnie delikatnie przez ostatnie lata i dlatego nie mogę stwierdzić, że tylko jeden moment zdecydował o wyborze życia zakonnego.
Mam na imię Agnieszka.Wychowałam się w rodzinie wierzącej. Co niedzielę razem z rodzicami i rodzeństwem uczestniczyłam we Mszy świętej. W wieku 14 lat przygotowując się do bierzmowania, usłyszałam propozycję dołączenia do scholi młodzieżowej. Spodobało mi się to i skorzystałam z zaproszenia.
Był to mój pierwszy krok zaangażowania się w życie parafii. Będąc w technikum wstąpiłam do Wspólnoty Przymierza Rodzin Mamre. Dla mnie był to czas postawienia sobie pytania: Co dalej? Zostałam animatorem i przygotowywałam młodzież do bierzmowania. Należałam także do Ochotniczej Straży Pożarnej, która była w mojej rodzinnej miejscowości. Bardzo lubiłam chodzić na zbiórki i myślałam nawet by podjąć kursy w tym kierunku.
Jednak Pan Bóg prowadził mnie gdzie indziej. Na jednych z rekolekcji poczułam, że chcę służyć Bogu, lecz bałam się odpowiedzieć na głos, który pojawiał się w moim sercu. Nie wiedziałam czy to co czuję jest rzeczywiście wolą Boga, czy raczej czymś chwilowym. „Kłóciłam” się z Panem Bogiem twierdząc, że się nie nadaję na siostrę.
Po dwóch latach, będąc na wakacyjnym pobycie w Ustrzykach Dolnych weszłam do niewielkiego kościółka, który był pod wezwaniem Bł. Marii Teresy Ledóchowskiej. Tam wylosowałam fragment z Pisma Świętego: „A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani” (Ef 4,1). Nie miałam złudzeń. To było dla mnie jak strzał, jak odpowiedź od której uciekałam, by służyć Panu jako osoba konsekrowana. Zaczęły się kolejne pytania. Było tak wiele zgromadzeń, że ja nie wiedziałam tak naprawdę od czego zacząć. Jednak pewien kapłan, który mnie prowadził, doradził mi, abym poszła na studia. Tak też zrobiłam.
Na przełomie 2013/2014 roku, w trakcie drugiego roku studiów pojechałam na spotkanie ekumeniczne wspólnoty Taizé do Strasburga. Właśnie tam zaczęła się moja przygoda. Poznałam siostry klawerianki. Jechałyśmy w tym samym autokarze. Czułam, że chcę poznać to zgromadzenie. Okazało się, że siostry mieszkają 5 km od mojego domu. Odważyłam się i po dwóch miesiącach pojechałam rowerem do wspólnoty w Podkowie Leśnej. Było to niesamowite spotkanie. Jeszcze wtedy pracowałam i studiowałam, więc jak tylko miałam wolną chwilę przyjeżdżałam do sióstr, by zobaczyć „jak to jest” z życiem zakonnym. W ten sposób poznawałam klawerianki, a one mnie. Najpierw poznawałam siostry. Później przyszły misje, które stały się dla mnie tak bliskie, że zapragnęłam być misjonarką.
Gdy w końcu zdecydowałam się wstąpić, przeszkodą okazały się studia, które ostatecznie chciałam przerwać. Siostry jednak zaproponowały, bym je dokończyła będąc w zgromadzeniu. Ze względu na studia, postulat miałam przedłużony. Był to dla mnie wyjątkowy i niezapomniany czas formacji, gdzie poznawałam siebie i zgromadzenie. Jeździłam na animację misyjną oraz na rekolekcje. Po trzech latach pojechałam na doświadczenie do wspólnoty klaweriańskiej w Bromley, która jest w Anglii.
Obecnie jestem nowicjuszką we wspólnocie międzynarodowej w Rzymie.
Dziękuję Bogu za wszystko co otrzymałam.
Codziennie doświadczam Jego wielkiej miłości i bliskości. On nieustannie mnie zaskakuje.
Dziękuję Mu za siostry, które postawił na mojej drodze, mogąc odkrywać piękno życia zakonnego. Dziękuję również za wszystkie osoby,
które modlą się za mnie i wspierają mnie na drodze powołania.
Nowicjuszka Agnieszka